Nawiązując do mojego ostatniego posta postanowiłam zobrazować, dosłownie, to co wrzucam do worka zwanego żołądkiem… Mam nadzieję, że w myśl zasady , czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal (a w zasadzie jej odwrotności ;p), że zainspiruję Was pewną formą przygotowywania posiłków.
Myślą wprowadzenia: JESTEM BARDZO REGULARNA I MOJE JEDZENIE OPIERA SIĘ NA 4/5 PORACH:
- 6:30-7:00
- 10:00
- 12:30-13:30
- 16:00-17:00
- 20-22
Przyjęłam sobie za pewnik, że pierwsze 3 posiłki są bardzo regularne, niemal z budzikiem w ręce i jak NIE ZJEM O UMÓWIONEJ PORZE, TO DOSTAJĘ SKRĘTU KISZEK, ATAKU PANIKI I NIEWYOBRAŻALNEJ ZŁOŚCI. Na szczęście raczej potrafię trzymać nerwy na wodzy, chyba, że… i to uwaga, ktoś mi przedłuży pracę poranną i wejdzie na porę posiłku -> potrafię się zemścić. POLAK GŁODNY = POLAK ZŁY! ;] Tak mam i nic na to nie poradzę!!
Oto kulinarne poczynania MNQ zaczynając od godzin wczesno porannych:
A TERAZ LISTA RZECZY NIEDOZWOLONYCH ;]
Co wybieracie?? 🙂 Bo ja nie mogę się wręcz doczekać śniadania…